czwartek, 31 maja 2012

Dzień na ogródku

Praktycznie cały wczorajszy dzień spędziliśmy z Mikim na ogrodzie. Biegaliśmy, bawiliśmy się w piasku, jeździliśmy na rowerkach... I co najważniejsze, brudziliśmy się. Albo raczej to Miko się brudził. W taki sposób szare spodnie, stały się spodniami szaro-czarnymi. Owszem, mogłam mu zabronić grzebania w ziemi, ale po co. Jeśli Mały się czasami pobrudzi (podejrzewam, że za jakiś czas czasami przejdzie w często), tragedii nie będzie. W końcu jest dzieckiem i to jego prawo.

Poza tym wczoraj Miki znowu mnie zaskoczył. Bawił się w kuchni i na dolnej półce, prawie na ziemi, leżała reklamówka z jabłkami. Patrzę, a tam Miko bierze jedno do ręki (musiało wypaść, bo reklamówka zawiązana) i najspokojniej zaczyna je sobie jeść. To wzięłam i obrałam mu ze skórki, a on sobie maszerował i je jadł.
A ostatnio udało mi się zauważyć, że sam się myje! W czasie kąpieli, kiedy go namydlę, Miko sam zaczyna się myć. Namydlonymi rączkami jeździ sobie po brzuszku, ramionkach, czasem nogach...
Z każdym dniem robi się coraz bardziej samodzielny. A jeszcze rok temu był od nas całkowicie zależny. Ale ten czas leci...

Jutro znowu muszę wybrać się na targ, ale tym razem sama. Dzisiaj zauważyłam, że po tym jednym spacerze... odchodzi mi podeszwa z obcasów. Mam nadzieję, że uda się je zwrócić, albo ostatecznie wymienić na nowe/inne.

A tu kilka zdjęć z naszego wczorajszego dnia (inne, bez Mikiego, pojawią się jutro na drugim blogu, zapraszam):








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz