niedziela, 20 maja 2012

Co kto potrafi, a co nie

Do tej pory zdążyłam się zorientować, że w rodzinie Męża to jego brat, a mój Szwagier uchodzi za "złotą rączkę" i majsterkowicza. Ponoć ma to po dziadku. Sam kładł panele i boazerię (a był nastolatkiem), zrobił system drzwiowy na strych, zbudował dzieciom plac zabaw na ogrodzie...
W każdym razie tak było do tej pory. Bo nagle okazało się, że M. też potrafi. I wychodzi mu to świetnie. Zabudował podest ku ochronie Mikiego, jednocześnie robiąc sobie schowek na swoje rzeczy (ma naturę chomika), odnowił całkowicie zniszczone krzesełko ze stoliczkiem, czy teraz odnowił tą skrzynię.
A dlaczego teraz o tym mówię? Bo Szwagier był dziś u nas i zobaczywszy ją na gotowo żałował, że sam nie wpadł na to wcześniej. Bardzo mu się podobała :)
Teraz robi podkładkę (albo nadstawkę) pod laptop, bo Miki bardzo się do niego dobiera. Ja jak na razie nie wyobrażam sobie, jak ona będzie wyglądać, ale liczę na Męża :) A potem piaskownica, którą jednak zrobi sam.

U mnie była podobna sytuacja. We wrześniu Teściowie pojechali na urlop i byliśmy sami w domu. Pewnego dnia wpadła do nas moja Mama, Siostra i Babcia. Tak, dla towarzystwa, bo Mąż miał akurat na rano. Wszystkie trzy były bardzo zdziwione, że chciało mi się dla Męża robić pierogi, skoro obiad miałam już gotowy. babcia powiedziała mi wtedy, że jest pod wrażeniem. Bo w sumie nigdy nie uczyłam się gotować. Jak to stwierdziła Babcia "byłam tą stworzoną do wyższych celów niż siedzenie w kuchni". A teraz w kuchni i w czasie gotowania świetnie się odnajduję :)

I oto jak łatwo można zaskoczyć niczego się niespodziewających :)

2 komentarze:

  1. Też chcę żeby się okazało, że bez wcześniejszego uczenia się będę umiała gotować;D Pozdrawiam:) [ www.milosc-bezinteresowna.blogspot.com ]

    OdpowiedzUsuń
  2. Wreszcie udało mi się dostać do Twojego bloga - gdy próbowałam parę razy wcześniej wyskakiwało mi okienko o wyrażaniu opinii nt blogspot ;/
    ja też uwielbiam kucharzenie i sprawianie smakowych przyjemności mojemu mężowi :) i mnie w domu mama również niczego nie uczyła, wręcz wyganiała pod hasłem 'chcesz pomóc, nie przeszkadzaj', ale wraz z mężem stawialiśmy pierwsze kuchenne kroki i obojgu nam udało się całkiem świetnie opanować gary :)

    OdpowiedzUsuń