Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kurs. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kurs. Pokaż wszystkie posty

środa, 12 czerwca 2013

Za mało czasu, czyli jak zdążyć ze wszystkim

Doba ma zdecydowanie za mało godzin. Powinna trwać 48 h. Ewentualnie 36 h. Ale nie mniej :)

Miki dalej u dziadków, Mąż ma na popołudnie, więc gdy wracam z kursu, staram się nadrobić sprawy robótkowe. A jak sobie pomyślę, co do zrobienia, już mam dość :)
- obraz ślubny dla Dziadków, który miał być gotowy na 18 maja, a jeszcze nawet nie jestem w połowie...;
- torebka letnia robiona na drutach, która na zrobioną jedną stronę, druga czeka, do tego jeszcze ucho i podszewka;
- kopetrówka na szydełku, którą robię na wesele w lipcu;
- mam metariał na uszycie sukienki na to samo wesele;
- w głowie pomysły, a w szufladzie materiały na kolejny trzy spódnice dla mnie;
- okazało się, że Mikiemu zostały ledwie dwie pary spodni dresowych, bo reszta jest za krótka, więc trzebaby coś uszyć...;
- teraz jeszcze mam zamówienie/prośbę o skarpetki na telefony :)
- a w planach miałam wyhaftowanie pamiątki ślubnej (też na lipiec) zamiast kupować oklepaną kartkę w kiosku;
- myślałam też nad zrobieniem prezentu urodzinowego dla Mamy (i zrobię go ;)).

We wtorek kończę kurs. Jeśli dostanę się na staż, to od lipca znowu więcej mnie nie będzie, niż będę. Jeśli się nie dostanę, będę mieć wolne do zcasu aż pracę znajdę. Ale w obu przypadkach czas będę mieć tylko w momentach drzemek Mikiego. Chyba, że pogoda będzie dopisywać (powoli tracę nadzieję...), to zasiądziemy na ogrodzie i Miki będzie szalał, a ja pewnie szydełkowała :)

A jutro egzamin... Programy komputerowe Symfonia i Płatnik, ale... bez dostępu do komputera...

Zapomniałam się pochwalić ukończoną maskotką Dory :) Oto ona KLIK

czwartek, 6 czerwca 2013

Żyjemy, czyli w sumie nic nowego

I znowu komputery na szkoleniu...

A u nas?
Niewiele się dzieje.
Mąż pracuje, ja na kursie, a Mikiś u dziadków.
Co więcej? Nic.
Gdy wracam do domu, coś tam jem, a potem siadam do szycia, bo koleżanka prosiła o maskotkę dla córki. Już ją kończę, więc niedługo pochwalę się efektem końcowym.

A Miki?
Obecnie więcej rządzi u Babci niż w domu, więc jedynie z opowiadań wiem, co sie u niego dzieje. Może po weekendzie będę mogła Wam nieco więcej opowiedzieć, bo dziś zabieramy go do domu...

Nieco więcej znajdziecie TU, bo nadrobiłam ostatnio sprawę zdjęć moich prac, więc czasami coś tam się pojawia :)

wtorek, 21 maja 2013

Gonitwa, czyli bilans, zakupy i coś tam jeszcze

Nie, nie urwałam się z kursu, właśnie mam przerwę :)

Wczoraj miałam bardzo zabiegany dzień. Zaraz po kursie pojechaliśmy z Mikim do pediatry na bilans 2-latka. Wszystko w najlepszy porządku, choc nieco za mało mówi. Ale u chłopców ponoc jest to normalne :)
Waga pokazała nam 15 kg, wzrostu 93 cm (dwa dni wcześniej w domu było 96 cm :P).

Potem z Mężem do dentysty. Ja w tym czasie miałam się wybrac do pasmanterii, ale było już za późno i sklepy pozamykane.

Potem do moich rodziców, gdzie zostawiliśmy Mikiego do czwartku, bo Teściowa idzie do szpitala.

A żeby nie jeździc już dzisiaj, od razu wybraliśmy się na szybkie zakupy. Jako, że Mikiś jeszcze za mały, a Duży M. zapomina, upomniałam się o prezent na Dzień Mamy :) i dostałam dwa flakoniki perfum, które sama sobie wybrałam :)
Oczywiście prezenty dla naszych mam też zakupione :)
Ja sama zaopatrzyłam się jeszcze w dwa nowe biustonosze. Dobrze jest kupowac w hipermarkecie, bo taniej niż w salonach z bielizną, a można przymierzyc :)

W każdym razie w domu byliśmy przed 21 :)

Z innych spraw...
W końcu zaczęłam szydełkowac. Jak na razie nie jest źle i nawet mi się podoba :) bardziej niż druty.
Ale na ten temat więcej napiszę zaraz na Igiełce ;)

A teraz siedzę na kursie i wyliczam wynagrodzenia :) Niestety (albo stety) na razie fikcyjne :)

piątek, 17 maja 2013

Na szybko, czyli bez paniki, żyjemy :)

Spokojnie, żyjemy :)

Po prostu przez ten kurs nie mam kiedy pisac. Teraz też jestem na kursie, więc na szybko coś piszę.

Mamy się dobrze. Mikiś rośnie jak na drożdżach. Nowe umiejętności przyswaja w tempie mega szybkim, chociaż potem jakby o nich zapominał. Z mówieniem jest podobnie. Umie, ale mu się nie chce. Podejrzewamy, że potem będzie wielki bum i jak nas zasypie pytaniami i żądaniami, to się nie opamiętamy :)

Nie wiem, kiedy uda mi się znowu coś napisac. Może w weekend, ale w następnym tygodniu, bo Mikiś znowu pojedzie do Babci...

wtorek, 9 kwietnia 2013

Na świeżo, czyli nowinki prosto z kursu

Nie, nie wagaruję. Siedzę spokojnie na kursie i uczę się WORDa.
Ha, ha niestety to nie żart. Każde ćwiczenie wykonuje migiem :)

Co u nas słychać?
Spokojnie, choć Mikiś ma tendencję do płakania za Mamą, jeśli się budzi zanim wyjdę. Często jest tak, że budzi się zaraz po mnie i się zaczyna... Na szczęście Babcia go zajmuje i zaraz przestaje.

W niedzielę udało mi się trochę nadgoni haftowanie, ale zaraz i tak znowu będę na minusie. Po prostu nie zawsze po powrocie do domu chce mi się haftować. Tym bardziej, że sporo czasu spędzam teraz przed komputerem i oczu potem już są zmęczone. Łatwiej jest coś poczytać, niż skupiać się na wzorze...

piątek, 5 kwietnia 2013

Zmiany, zmiany, czyli jak żyjemy

Żyję :)
Mówią, że mowa jest srebrem, a milczenie złotem, wiec siedziałam cicho ;)


Nie no, żartuję. Po prostu zaczęłam ten kurs i nie ma mnie w domu po 12 godzin, a po powrocie nie zawsze mam siłę coś skrobnąć. Muszę się przestawić, z siedzenia w domu na wyjściowy tryb życia :)
Sam kurs jest ok. Co prawda pierwsze dwa dni to były zajęcia psychologiczne, ale przeżyłam :) Od poniedziałku zaczynamy Office'a, czyli na początek cztery dni z Wordem ;/ Najfajniejszego mamy lektora angielskiego. Wesoły facet, prawie ciągle się śmiejemy. I fajnie uczy :)

U nas w sumie bez zmian. Miki nawet dobrze znosi rozłąkę z Mamusią. Chociaż rano zdarzają się problemy, ale - o dziwo - nie przy wychodzeniu z domu, a przy wstawaniu z łóżka. Na szczęście ten tydzień Mąż miał na popołudnie, więc się nim zajmował. Ale będziemy musieli pomyśleć teraz na ten następny tydzień, bo ma ranki...

Ja mam dziś wolne, więc ciasto się piecze, pranie się pierze, a ja zaraz biorę się za haftowanie :)