wtorek, 21 maja 2013

Gonitwa, czyli bilans, zakupy i coś tam jeszcze

Nie, nie urwałam się z kursu, właśnie mam przerwę :)

Wczoraj miałam bardzo zabiegany dzień. Zaraz po kursie pojechaliśmy z Mikim do pediatry na bilans 2-latka. Wszystko w najlepszy porządku, choc nieco za mało mówi. Ale u chłopców ponoc jest to normalne :)
Waga pokazała nam 15 kg, wzrostu 93 cm (dwa dni wcześniej w domu było 96 cm :P).

Potem z Mężem do dentysty. Ja w tym czasie miałam się wybrac do pasmanterii, ale było już za późno i sklepy pozamykane.

Potem do moich rodziców, gdzie zostawiliśmy Mikiego do czwartku, bo Teściowa idzie do szpitala.

A żeby nie jeździc już dzisiaj, od razu wybraliśmy się na szybkie zakupy. Jako, że Mikiś jeszcze za mały, a Duży M. zapomina, upomniałam się o prezent na Dzień Mamy :) i dostałam dwa flakoniki perfum, które sama sobie wybrałam :)
Oczywiście prezenty dla naszych mam też zakupione :)
Ja sama zaopatrzyłam się jeszcze w dwa nowe biustonosze. Dobrze jest kupowac w hipermarkecie, bo taniej niż w salonach z bielizną, a można przymierzyc :)

W każdym razie w domu byliśmy przed 21 :)

Z innych spraw...
W końcu zaczęłam szydełkowac. Jak na razie nie jest źle i nawet mi się podoba :) bardziej niż druty.
Ale na ten temat więcej napiszę zaraz na Igiełce ;)

A teraz siedzę na kursie i wyliczam wynagrodzenia :) Niestety (albo stety) na razie fikcyjne :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz