Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ja. Pokaż wszystkie posty

sobota, 29 czerwca 2013

Zdjęciowo, czyli Miki po raz kolejny

Wiem, że dawno mnie nie było...
Ostatnio dużo czasu spędzam nad szydełkiem i automatycznie wszystko inne (poza Synkiem), idzie w odstawkę...
Jakoś ciężko wrócić mi do tej systematyczności w pisaniu, co przed kursem...
Na osłodę kilka fotek Mikiego.
A ja (mam nadzieję) się poprawię...







środa, 12 czerwca 2013

Za mało czasu, czyli jak zdążyć ze wszystkim

Doba ma zdecydowanie za mało godzin. Powinna trwać 48 h. Ewentualnie 36 h. Ale nie mniej :)

Miki dalej u dziadków, Mąż ma na popołudnie, więc gdy wracam z kursu, staram się nadrobić sprawy robótkowe. A jak sobie pomyślę, co do zrobienia, już mam dość :)
- obraz ślubny dla Dziadków, który miał być gotowy na 18 maja, a jeszcze nawet nie jestem w połowie...;
- torebka letnia robiona na drutach, która na zrobioną jedną stronę, druga czeka, do tego jeszcze ucho i podszewka;
- kopetrówka na szydełku, którą robię na wesele w lipcu;
- mam metariał na uszycie sukienki na to samo wesele;
- w głowie pomysły, a w szufladzie materiały na kolejny trzy spódnice dla mnie;
- okazało się, że Mikiemu zostały ledwie dwie pary spodni dresowych, bo reszta jest za krótka, więc trzebaby coś uszyć...;
- teraz jeszcze mam zamówienie/prośbę o skarpetki na telefony :)
- a w planach miałam wyhaftowanie pamiątki ślubnej (też na lipiec) zamiast kupować oklepaną kartkę w kiosku;
- myślałam też nad zrobieniem prezentu urodzinowego dla Mamy (i zrobię go ;)).

We wtorek kończę kurs. Jeśli dostanę się na staż, to od lipca znowu więcej mnie nie będzie, niż będę. Jeśli się nie dostanę, będę mieć wolne do zcasu aż pracę znajdę. Ale w obu przypadkach czas będę mieć tylko w momentach drzemek Mikiego. Chyba, że pogoda będzie dopisywać (powoli tracę nadzieję...), to zasiądziemy na ogrodzie i Miki będzie szalał, a ja pewnie szydełkowała :)

A jutro egzamin... Programy komputerowe Symfonia i Płatnik, ale... bez dostępu do komputera...

Zapomniałam się pochwalić ukończoną maskotką Dory :) Oto ona KLIK

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Poweekendowo, czyli a jednak miałam rację

Pisałam ostatnio, że po weekendzie prawodpodobniej będe mogła sporo napisać o Mikim.
I miałam rację :)
Chyba, że znowu dopadnie mnie amnezja ;)

Pogoda dopiała, wiec niemal cały czas bawiliśmy się na ogrodzie. Oczywiście najwiecej radości sprawiły Mikiemu wiaderka z deszczówką. Codziennie wieczorem na balkonie syszyły się dwie pary butów. Trzecie schły szybko, bo są z pianki :)

W piątek myślałam już, że wyjdę z siebie. Posadziłam go na nocnik, z którego uciekł, żeby za chwilę walnąć kupą w majtki (o tym więcej za chwilę). Gdy ja robiłam szybką przepierkę, Mikiś postanowił umyć sobie nogi babcinym zmywaczem do paznokci. Oczywiście więcej wylądowało na dywanie, który musiałam wysuszyć. Gdy to robiłam, Mały dorwał się się do tatowej kawy zostawionej w kuchni. Tym razem jednak nie wsypywał do niej vegetki (co już kiedyś się zdarzyło), ale po prostu się jej napił, a potem wypluł. Więc znowu musiałam wycierać stół kuchenny... A to wszystko w zaledwie jakieś 15 minut.


Od jakiś dwóch miesięcy Miki uczony jest załatwiania się na nocnik. Różnie mu idzie. Ma swoje mocniejsze i słąbsze dni. Czasami ładnie bez problemu siada na nocnik i robi siku, a czasami ciągle trzeba mu zmieniać majtki i spodnie. Nie wiem, od czego to zależy. Ale jak na razie się nie zniechęcamy...

czwartek, 6 czerwca 2013

Żyjemy, czyli w sumie nic nowego

I znowu komputery na szkoleniu...

A u nas?
Niewiele się dzieje.
Mąż pracuje, ja na kursie, a Mikiś u dziadków.
Co więcej? Nic.
Gdy wracam do domu, coś tam jem, a potem siadam do szycia, bo koleżanka prosiła o maskotkę dla córki. Już ją kończę, więc niedługo pochwalę się efektem końcowym.

A Miki?
Obecnie więcej rządzi u Babci niż w domu, więc jedynie z opowiadań wiem, co sie u niego dzieje. Może po weekendzie będę mogła Wam nieco więcej opowiedzieć, bo dziś zabieramy go do domu...

Nieco więcej znajdziecie TU, bo nadrobiłam ostatnio sprawę zdjęć moich prac, więc czasami coś tam się pojawia :)

piątek, 31 maja 2013

"Świat małęgo Ludwiczka", czyli poznajemy nowe słowa

Mikiś rozkręca się z mówieniem :)
Niestety nie nadaje "po polsku" przez cały dzień, lecz raczej coraz chętniej powtarza nowe słowa. I tak dziś na tapecie pojawiło się:
- beben - bęben
- tułw - żółw.
Ostatnio umie też powiedzieć budy (budyń) i baon (balon).
Na dodatek większość nowych słów (poza budyniem) poznał i powiedział przez... bajkę. "Świat małego Ludwiczka". Dla nas jest ona mega nudna, ale jak widać w stosunku do Mikiego spełnia swój charakter edukacyjny :)
Przez tą bajkę nauczył się mówić się też tator (traktor).

Także Mamusia z Tatusiem zaprzyjaźniają się z nudą i puszczają dziecku Ludwiczka :)

wtorek, 28 maja 2013

I znowu nie pamiętam, czyli zdjęcia

U nas spokojnie, choć mokro :)
Nie dość, że cały dzień dzisiaj padało, to jeszcze i ja i Mikiś jesteśmy przeziębieni...

Miki siedzi na razie o moich rodziców, ale jutro przywożę go do domu :)

I znowu wiem, że chciałam sporo napisać, ale jakoś wszystko wyleciało mi z głowy...

Na osłodę Miki w wersji na okularnika :)

Sportowy luz


Mafijny boss :)

Na placu zabaw chowam się przed aparatem
Małe poranne igraszki :)

wtorek, 21 maja 2013

Gonitwa, czyli bilans, zakupy i coś tam jeszcze

Nie, nie urwałam się z kursu, właśnie mam przerwę :)

Wczoraj miałam bardzo zabiegany dzień. Zaraz po kursie pojechaliśmy z Mikim do pediatry na bilans 2-latka. Wszystko w najlepszy porządku, choc nieco za mało mówi. Ale u chłopców ponoc jest to normalne :)
Waga pokazała nam 15 kg, wzrostu 93 cm (dwa dni wcześniej w domu było 96 cm :P).

Potem z Mężem do dentysty. Ja w tym czasie miałam się wybrac do pasmanterii, ale było już za późno i sklepy pozamykane.

Potem do moich rodziców, gdzie zostawiliśmy Mikiego do czwartku, bo Teściowa idzie do szpitala.

A żeby nie jeździc już dzisiaj, od razu wybraliśmy się na szybkie zakupy. Jako, że Mikiś jeszcze za mały, a Duży M. zapomina, upomniałam się o prezent na Dzień Mamy :) i dostałam dwa flakoniki perfum, które sama sobie wybrałam :)
Oczywiście prezenty dla naszych mam też zakupione :)
Ja sama zaopatrzyłam się jeszcze w dwa nowe biustonosze. Dobrze jest kupowac w hipermarkecie, bo taniej niż w salonach z bielizną, a można przymierzyc :)

W każdym razie w domu byliśmy przed 21 :)

Z innych spraw...
W końcu zaczęłam szydełkowac. Jak na razie nie jest źle i nawet mi się podoba :) bardziej niż druty.
Ale na ten temat więcej napiszę zaraz na Igiełce ;)

A teraz siedzę na kursie i wyliczam wynagrodzenia :) Niestety (albo stety) na razie fikcyjne :)

piątek, 17 maja 2013

Na szybko, czyli bez paniki, żyjemy :)

Spokojnie, żyjemy :)

Po prostu przez ten kurs nie mam kiedy pisac. Teraz też jestem na kursie, więc na szybko coś piszę.

Mamy się dobrze. Mikiś rośnie jak na drożdżach. Nowe umiejętności przyswaja w tempie mega szybkim, chociaż potem jakby o nich zapominał. Z mówieniem jest podobnie. Umie, ale mu się nie chce. Podejrzewamy, że potem będzie wielki bum i jak nas zasypie pytaniami i żądaniami, to się nie opamiętamy :)

Nie wiem, kiedy uda mi się znowu coś napisac. Może w weekend, ale w następnym tygodniu, bo Mikiś znowu pojedzie do Babci...

środa, 17 kwietnia 2013

Kakao lekiem na całe zło, czyli mamine rozterki

Żeby nie było, że u nas jest tak sielankowo, dziś trochę pomarudzę.
Może jak się nagadam, znajdę rozwiązanie. Albo któraś z Was mi jakiś podsumie...

Po pierwsze kąpiel.
Miki kąpie się bardzo chętnie. Jeśli wołam go do wanny, przerywa nawet oglądanie ulubionych bajek. Problem pojawia się jednak, gdy nadchodzi czas na mycie i wychodzenie z wanny. Miki nie chce byc myty, a mycie włosów to już w ogóle tragedia. Kiedyś nie było z tym problemów, a teraz istny armagedon.
A kiedy trzeba wyjśc z wanny, zaczyna się piekło. Wyrywa się, ucieka, wchodzi na nowo do wanny, nie chce się wycierac... Nie rozumiem, czemu tak się dzieje. Kiedys nie było z tym problemów, nawet sam się wycierał. A teraz?
Nie wiem, co robic. Tłumaczyłam, krzyczałam... Wszystko na nic. Obecnie od wczoraj jest tak, że nie ma zabawy w wannie, tylko od razu się myjemy i wychodzimy. Ale to chyba tez nie jest metoda....
A może zrobię tak, że nastawię budzik na ileś minut i ten czas jest na zabawę, a gdy czas minie, to się myjemy i wychodzimy?

Kolejny problem nie jest z niczyjej winy. Chyba...
Od jakiś dwóch tygodni Miki się bardzo drapie. Na dodatek ostatnio na klatce piersiowej wyskoczyła mu delikatna wysypka. Nie wiem, co może byc powodem. Nie je nic nowego, nie używamy żadnych nowych kosmetyków ani proszku...
Myślałam, że ma suchą skórę, bo od jakiegoś czasu nie używaliśmy po kąpieli żądnych kremów ani balsamów. Zaczęłam więc smarowac go na nowo, ale nie pomaga. Może szare mydło pomoże? Może przestac lac mu do wanny płyn do kąpieli? Nie wiem...

A co jest najlepsze dla Mikiego na smutki? Kakao :)
Dziś obudził się zaraz po tym jak wyszłam z pokoju rano. Mamusia poprosiła, żeby położył się jeszcze z Tatusiem i że zaraz przyniesie mu kakao. Położył się i na dodatek bez problemu dostałam buzi. Płaczu za Mamusią nie było :)


PS.
Tak pilnowałam, a jednak przegapiłam.
Tydzień temu mój blog obchodził 1. urodziny :)

wtorek, 16 kwietnia 2013

W sklepie, czyli testuję i oceniam

Dziś tak na opak, zacznę od końca, czyli oceniam. I nie, nie chodzi mi o testowany produkt. Raczej o zachowanie.

Wczoraj wracając z kursu, miałam sporo czasu i postanowiłam wstąpi do Rossmana po jedną rzecz (o tym później). Gdy byłam już prawie w sklepie, zobaczyłam kobietę z dwójką dzieci. Jednak dziewczynka wyglądała na jakieś 3-4 latka, druga na 2. Starszą mama trzymała za rękę. Bardzo płakała, a mama zamiast spróbowac ją uspokoic, szarpała nią, by szła dalej. Nieco z tyłu spokojnie szła sobie młodsza, a której po chwili przypomniała sobie matka. Złapała ją mocno za nadgarstek i zaczęła prowadzic szybciej, niż mała potrafiła iśc. Na dodatek w tej samej ręce trzymała odpalonego papierosa!
Spokojnie zrobiłam zakupy, a po wyjściu ze sklepu zobaczyłam, że matka z dziewczynkami nie uszła nawet 10 m. Starsza bardzo płakała, bo chciała wziąc sobie kamyczek, a matka ją wyzywała, cały czas z tym papierosem.
Nie wiem, jak można się tak zachowywac. Rozumiem, że mogła się gdzieś spieszyc i chciała iśc, ale ten papieros? Przecież mogła tą małą oparzyc...
Nie bronię nikomu palenia, ale jak można to robic przy dziecku?

A teraz wracam to testowania :)
Lubię czasami przeglądac blogi o kosmetykach. Na kilku z nich natknęłam się na pozytywne opinie o lakierze Wibo Nail Obsession stworzonego przez blogerki (5,99 zł w Rossmanie). Ma trzymac się na paznokciach dośc długo. I wyglądac jak żel. Kupiłam więc na wypróbowanie i sprawdzam.
Zdecydowałam się na kolor Blue Lake połączenie zielonego  i niebieskiego, w odcieniu letniego jeziora. Na paznokciach wygląda ładnie. Nie jestem pewna czy tak jak żel, bo nie miałam manicuru hybrydowego.
Ponieważ malowałam wczoraj, nie wiem jak długo się utrzyma. Bo u mnie głównie o to chodzi. Jak już pomaluję paznokcie, lakier zaczyna mi odpryskiwac na dwóch dniach. A ponieważ w tym względzie jestem leniwa, nie chce mi się tego od razu zmywac i malowac na nowo, więc nie raz chodzę tak po parę dni z pstrokatymi paznokciami..
Zobaczymy, jak będzie teraz :)


poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Poweekendowo, czyli co tam u nas się działo

I znowu piszę siedząc na kursie.
Mam nadzieję, że nie stanie się to normą :) chociaż może by i tak :)

Co u nas słychac? (wybaczcie brak kreseczki nad "c", ale klawiatura coś szwankuje...)
Cisza i spokój.
Tak, jasne. Chciałabym.
Dzieje się sporo.

Piątek miałam wolny, więc wybraliśmy się z Mikim na wycieczkę. I ponieważ mam bilet kwartalny, jeździliśmy sobie dośc sporo autobusami i tramwajami. Mikiś był oczywiście bardzo zadowolony, choc przyznam, że w drodze powrotnej, był już nieco znudzony.
Będąc u rodziców, wybrałam się do fryzjera. Wycieniowała mi i skróciła włosy. I chyba nie do końca jestem zadowolona. Im częściej patrzę w lustro, tym większe mam wątpliwości. Przód miał byc dłuższy, tył skrócic, a ona zrobiła odwrotnie. Muszę znaleźc sposób, jak je układac, to może przywyknę...

Sobotę w połowie spędziliśmy z Mikim sami, bo Duży M. przez cały miesiąc ma soboty pracujące. Ale ponieważ pojawiła się u nas wiosna, byliśmy na podwórku. Niestety złapał nas deszcz... Wieczorem udało mi się trochę pohaftowac, ale jestem sporo w tyle.

W niedzielę rano oczywiście kościół, gdzie Mikoś robił księdzu "niu niu". Potem zakupy, bo w lodowce pustka. Gdy Mały się wyspał, poszliśmy na spacer na plac zabaw, a potem była znowu zabawa na podwórku. W między czasie jeszcze upiekliśmy sernik :)

A teraz poznaję Exel'a.
Ta częśc jest nawet ok, bo w sumie nigdy exela dobrze nie poznałam...


PS.
Właśnie pojawiło się nowe opowiadanie. Albo raczej mini-miniaturka ;)
Zapraszam do czytania.

wtorek, 9 kwietnia 2013

Na świeżo, czyli nowinki prosto z kursu

Nie, nie wagaruję. Siedzę spokojnie na kursie i uczę się WORDa.
Ha, ha niestety to nie żart. Każde ćwiczenie wykonuje migiem :)

Co u nas słychać?
Spokojnie, choć Mikiś ma tendencję do płakania za Mamą, jeśli się budzi zanim wyjdę. Często jest tak, że budzi się zaraz po mnie i się zaczyna... Na szczęście Babcia go zajmuje i zaraz przestaje.

W niedzielę udało mi się trochę nadgoni haftowanie, ale zaraz i tak znowu będę na minusie. Po prostu nie zawsze po powrocie do domu chce mi się haftować. Tym bardziej, że sporo czasu spędzam teraz przed komputerem i oczu potem już są zmęczone. Łatwiej jest coś poczytać, niż skupiać się na wzorze...

sobota, 6 kwietnia 2013

Bez tytuły, czyli krótko i na temat

Trafiłam wczoraj na ciekawy blog.
Dziewczyna/kobieta prostymi słowami opisuje swoje życie.
http://milianaka.pinger.pl/

A teraz lecę piec bułeczki maślane :)

piątek, 5 kwietnia 2013

Zmiany, zmiany, czyli jak żyjemy

Żyję :)
Mówią, że mowa jest srebrem, a milczenie złotem, wiec siedziałam cicho ;)


Nie no, żartuję. Po prostu zaczęłam ten kurs i nie ma mnie w domu po 12 godzin, a po powrocie nie zawsze mam siłę coś skrobnąć. Muszę się przestawić, z siedzenia w domu na wyjściowy tryb życia :)
Sam kurs jest ok. Co prawda pierwsze dwa dni to były zajęcia psychologiczne, ale przeżyłam :) Od poniedziałku zaczynamy Office'a, czyli na początek cztery dni z Wordem ;/ Najfajniejszego mamy lektora angielskiego. Wesoły facet, prawie ciągle się śmiejemy. I fajnie uczy :)

U nas w sumie bez zmian. Miki nawet dobrze znosi rozłąkę z Mamusią. Chociaż rano zdarzają się problemy, ale - o dziwo - nie przy wychodzeniu z domu, a przy wstawaniu z łóżka. Na szczęście ten tydzień Mąż miał na popołudnie, więc się nim zajmował. Ale będziemy musieli pomyśleć teraz na ten następny tydzień, bo ma ranki...

Ja mam dziś wolne, więc ciasto się piecze, pranie się pierze, a ja zaraz biorę się za haftowanie :)

sobota, 30 marca 2013

Świątecznie, czyli zobaczcie sami :)

Święta są to jajeczne,
Życzenia więc będą bajeczne.
By być zawsze szczęśliwym,
Tylko raz w roku płaczliwym,
Żeby miłości pełno wokół było,
A trosk tak porządnie ubyło, 
Byście się cieszyli dobrym zdrowiem,
Taką krótką mowę powiem.
A na koniec dodam śmiało:
Bycie w Śmingusa byli mokrzy niemało,
Żeby jajka były świeże,
Pan Zajączek hojny szczerze :)

 

piątek, 29 marca 2013

A jednak, czyli dobre wiadomości

Działo się, oj działo...

Pisałam ostatnio, że odnośnie kursu się nie udało. A tu niespodzianka. We wtorek dzwonili, że miejsce się zwolniło i jeśli dalej jestem chętna, to wystarczy jechać i podpisać papiery. Więc wczoraj pojechałam i od wtorku zaczynam.
Trzy miesiące, po 8 godzin dziennie. Plus dwie godziny na dojazdy. Czeka mnie intensywny czas :) A jak się uda, to potem jeszcze na czteromiesięczny staż.
Jaki kurs? Pracownik biurowo-administracyjny ds. kadrowo-płacowych. Zapowiada się całkiem nieźle.
Gorzej, że dużo mniej czasu będę spędzać z Mikim. Nie będzie mnie w domu po ponad 10 godzin dziennie. Ciekawie, kto zniesie to gorzej?...
W każdym razie Miki zostawać będzie z Teściową, a czasami jeździł będzie do drugiej Babci. Jak Teściowie pojadą na wczasy, to Miki na cały tydzień do Babci...
Trzeba zacisnąć zęby i przetrwać.

wtorek, 26 marca 2013

O wszystkim i niczym, czyli wielki misz masz

Absolutnie nie zapomniałam o Was. Po prostu sporo czasu pochłaniają ostatnio moje robótki ;)

Ale już nadrabiamy...

Ponieważ już wiem, co i jak, mogę Wam zdradzić o co chodziło z tą wycieczką. Mianowicie wysłałam swoje zgłoszenie na kurs na księgową lub kadrową. Niestety nie dostałam się, choć pani na rozmowie rekrutacyjnej mówiła, że mam duże szanse. Może i były duże, ale i tak za małe...

Poza tym znowu zaczyna odzywać się mój nadgarstek. Na szczęście (lub nie) na razie tylko przy drucikowaniu. A najśmieszniejsze jest to, że boli głównie przy robieniu oczek lewych. Niestety nie będę już zmieniać całej koncepcji. Poza tym troszkę odpocznę od drutów, bo wpadł mi do głowy pomysł na prezent dla dziadków na 45. rocznicę ślubu. Ale cicho sza, więcej nic nie powiem, bo sama straciłam kontrolę nad tym, kto z rodziny tu bywa :)

Miki ma się dobrze, choć ostatnio znowu są cyrki z zasypianiem. Wczoraj męczyłam się około 45 min, dziś ponad godzinę. Nie wiem, ile znowu minie, zanim nauczy się zasypiać jak dawniej. Wystarczy jeden dzień coś zmienić, i wszystko się sypie jak domek z kart przy lekkim podmuchu...

Poza tym byliśmy dziś na wycieczce. Musiałam iść do UP, a przy okazji postanowiłam wpaść do sklepu, bo rzeczy potrzebne do prezentu. Na szczęście Teściowie też jechali, więc zabraliśmy się z nimi i nie musiałam tłuc się tramwajem. Byliśmy w jeszcze jednym sklepie, o którym wczoraj Szwagier powiedział Teściowi i powiem Wam, że kupiłam sobie fajny garnitur. W brązową kratkę, fajnie dopasowany. Za całe 9,98 zł. Tak, dobrze widzicie :) Nie pomyliłam cen :)

Wczoraj do Męża dzwoniła kuzynka z zaproszeniem na urodziny w pierwszy dzień Wielkanocy. Na razie chęci na wyjście brak, ale mam jeszcze trochę czasu. Przy okazji dzisiejszej wycieczki, kupiłam prezent. Bursztynową sól do kąpieli w Rossmanie. Mam nadzieję, że będzie się podobać, bo nie wiem, co K. Lubi, a czego nie...

No, to biorę się za robótki...

piątek, 22 marca 2013

Zapytanie

Szukam dobrej, niedrogiej i dostępnej bez recepty maści przeciwbólowej. Co jest godne polecenia?

środa, 20 marca 2013

Jak mróweczka, czyli od rana pracuję

Bardzo aktywny i pracowity poranek za mną. Ale to wszystko wina słoneczka, które od rana tak ładnie świeci :)

Umyłam okna, chociaż zapowiadają u nasz na jutro deszcz i śnieg. Dzisiaj jednak ładnie świeci słoneczko i temperatura jest na plusie, więc okna lśnią czystością.

Wzbogaciłam też mój parapetowy ogródek. Skromnie, bo tylko pięć doniczek :P Kolendra, tymianek, oregano, koperek i kiełki. Wcześniej sadziłam bazylię, majeranek i szczypiorek. Poza tym ładnie rośnie mi papryka z nasionek Danonka :) Kiedyś postaram się wkleić zdjęcia. Tylko Miki nie będzie zadowolony, bo teraz cały parapet w jego pokoju zajmują moje doniczki (u nas w pokojach nie ma gdzie postawić). A to było jego ulubione miejsce widokowe...

A teraz w piekarniku dochodzi ciasto. Czekoladowy murzynek z niespodzianką :) Tylko nie wiem czemu jedna z foremek bardzo się "rozlazła"... Bo kupiłam sobie ostatnio w Biedronce silikonowe keksówki i czerwona jest ok, ale zielona mi się rozlazła. Albo raczej ciasto w niej. Ale może to wina nadzienia?...

A jutro kolejny aktywny i ciekawy dzień. Już się nie mogę doczekać Mikiego na basenie :) Mam tylko nadzieję, że wejdzie w swoje kąpielowe pieluchy. bo wagowo mieści się (chyba, bo dawno był nie ważony) w górnym przedziale...

wtorek, 19 marca 2013

Odbyte i te planowane, czyli o wycieczkach

I jak przypadł Wam do gustu Puchatek? Mnie bardzo :)

Teraz biorę się za torebkę. Będzie błękitno-żółta, idealna na lato. Robiona na drutach. Niezłe wyzwanie, bo w sumie pierwszy raz działam na tych dwóch patyczkach :) Na dodatek moje ulubione torebki - czy jak mawia mój Mąż, przepastne worki - są dość sporych rozmiarów.
Ale grunt to pozytywne myślenie, więc mam nadzieję, że się uda :)

Jak dzisiejsza wycieczka? Trochę z Mężem pokrążyliśmy, ale trafiliśmy na miejsce sporo przed czasem. I w sumie są dość duże szanse, że się uda. Co? Musicie wytrzymać do przyszłego tygodnia, aż Wam to zdradzę. Ja w sumie też, bo dopiero wtedy będzie wiedzieć, co i jak :)

Mikiś właśnie śpi. I do już dobre półtorej godziny.
Czasami nie mogę nadążyć za jego spaniem. Staram się go usypiać o jednej porze, ale różnie z tym bywa. Raz ma większą ochotę współpracować, raz mniejszą... Poza tym nie mogę znaleźć jednej skutecznej metody. Pisałam ostatnio o usypianiu w łóżeczku. Jeszcze tego samego dnia wózek popadł w niełaskę, zakrawającą na histerię spowodowaną tylko jego widokiem.
Teraz mamy inny sposób. Na razie nie mówię jaki, bo znowu zapeszę... Jak już się przyjmie, to wtedy.

A w czwartek planuję wycieczkę. Najpierw na basen na 2 godziny, a potem do rodziców. Miki się wyszaleje :) Mam tylko nadzieję, że pogoda dopisze...

A jeśli śnieg przestanie padać i temperatura nieco podskoczy, jutro biorę się za okna. Jeśli jednak nie poprawi się na dworze, przełożę na inny termin :)