czwartek, 18 kwietnia 2013

Przyłapany, czyli jak to Miki bawi się na ogrodzie

Dzisiaj nieco zdjęc Mikiego z tego tygodnia.

Uśmiech :)

Nie przeszkadzaj mamuś, podlewam ogródek

Znowu popisowy uśmiech do aparatu

Polowanie na traktor
Roześmiany rolnik

Piaskownica odkryta na nowo


środa, 17 kwietnia 2013

Kakao lekiem na całe zło, czyli mamine rozterki

Żeby nie było, że u nas jest tak sielankowo, dziś trochę pomarudzę.
Może jak się nagadam, znajdę rozwiązanie. Albo któraś z Was mi jakiś podsumie...

Po pierwsze kąpiel.
Miki kąpie się bardzo chętnie. Jeśli wołam go do wanny, przerywa nawet oglądanie ulubionych bajek. Problem pojawia się jednak, gdy nadchodzi czas na mycie i wychodzenie z wanny. Miki nie chce byc myty, a mycie włosów to już w ogóle tragedia. Kiedyś nie było z tym problemów, a teraz istny armagedon.
A kiedy trzeba wyjśc z wanny, zaczyna się piekło. Wyrywa się, ucieka, wchodzi na nowo do wanny, nie chce się wycierac... Nie rozumiem, czemu tak się dzieje. Kiedys nie było z tym problemów, nawet sam się wycierał. A teraz?
Nie wiem, co robic. Tłumaczyłam, krzyczałam... Wszystko na nic. Obecnie od wczoraj jest tak, że nie ma zabawy w wannie, tylko od razu się myjemy i wychodzimy. Ale to chyba tez nie jest metoda....
A może zrobię tak, że nastawię budzik na ileś minut i ten czas jest na zabawę, a gdy czas minie, to się myjemy i wychodzimy?

Kolejny problem nie jest z niczyjej winy. Chyba...
Od jakiś dwóch tygodni Miki się bardzo drapie. Na dodatek ostatnio na klatce piersiowej wyskoczyła mu delikatna wysypka. Nie wiem, co może byc powodem. Nie je nic nowego, nie używamy żadnych nowych kosmetyków ani proszku...
Myślałam, że ma suchą skórę, bo od jakiegoś czasu nie używaliśmy po kąpieli żądnych kremów ani balsamów. Zaczęłam więc smarowac go na nowo, ale nie pomaga. Może szare mydło pomoże? Może przestac lac mu do wanny płyn do kąpieli? Nie wiem...

A co jest najlepsze dla Mikiego na smutki? Kakao :)
Dziś obudził się zaraz po tym jak wyszłam z pokoju rano. Mamusia poprosiła, żeby położył się jeszcze z Tatusiem i że zaraz przyniesie mu kakao. Położył się i na dodatek bez problemu dostałam buzi. Płaczu za Mamusią nie było :)


PS.
Tak pilnowałam, a jednak przegapiłam.
Tydzień temu mój blog obchodził 1. urodziny :)

wtorek, 16 kwietnia 2013

W sklepie, czyli testuję i oceniam

Dziś tak na opak, zacznę od końca, czyli oceniam. I nie, nie chodzi mi o testowany produkt. Raczej o zachowanie.

Wczoraj wracając z kursu, miałam sporo czasu i postanowiłam wstąpi do Rossmana po jedną rzecz (o tym później). Gdy byłam już prawie w sklepie, zobaczyłam kobietę z dwójką dzieci. Jednak dziewczynka wyglądała na jakieś 3-4 latka, druga na 2. Starszą mama trzymała za rękę. Bardzo płakała, a mama zamiast spróbowac ją uspokoic, szarpała nią, by szła dalej. Nieco z tyłu spokojnie szła sobie młodsza, a której po chwili przypomniała sobie matka. Złapała ją mocno za nadgarstek i zaczęła prowadzic szybciej, niż mała potrafiła iśc. Na dodatek w tej samej ręce trzymała odpalonego papierosa!
Spokojnie zrobiłam zakupy, a po wyjściu ze sklepu zobaczyłam, że matka z dziewczynkami nie uszła nawet 10 m. Starsza bardzo płakała, bo chciała wziąc sobie kamyczek, a matka ją wyzywała, cały czas z tym papierosem.
Nie wiem, jak można się tak zachowywac. Rozumiem, że mogła się gdzieś spieszyc i chciała iśc, ale ten papieros? Przecież mogła tą małą oparzyc...
Nie bronię nikomu palenia, ale jak można to robic przy dziecku?

A teraz wracam to testowania :)
Lubię czasami przeglądac blogi o kosmetykach. Na kilku z nich natknęłam się na pozytywne opinie o lakierze Wibo Nail Obsession stworzonego przez blogerki (5,99 zł w Rossmanie). Ma trzymac się na paznokciach dośc długo. I wyglądac jak żel. Kupiłam więc na wypróbowanie i sprawdzam.
Zdecydowałam się na kolor Blue Lake połączenie zielonego  i niebieskiego, w odcieniu letniego jeziora. Na paznokciach wygląda ładnie. Nie jestem pewna czy tak jak żel, bo nie miałam manicuru hybrydowego.
Ponieważ malowałam wczoraj, nie wiem jak długo się utrzyma. Bo u mnie głównie o to chodzi. Jak już pomaluję paznokcie, lakier zaczyna mi odpryskiwac na dwóch dniach. A ponieważ w tym względzie jestem leniwa, nie chce mi się tego od razu zmywac i malowac na nowo, więc nie raz chodzę tak po parę dni z pstrokatymi paznokciami..
Zobaczymy, jak będzie teraz :)


poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Poweekendowo, czyli co tam u nas się działo

I znowu piszę siedząc na kursie.
Mam nadzieję, że nie stanie się to normą :) chociaż może by i tak :)

Co u nas słychac? (wybaczcie brak kreseczki nad "c", ale klawiatura coś szwankuje...)
Cisza i spokój.
Tak, jasne. Chciałabym.
Dzieje się sporo.

Piątek miałam wolny, więc wybraliśmy się z Mikim na wycieczkę. I ponieważ mam bilet kwartalny, jeździliśmy sobie dośc sporo autobusami i tramwajami. Mikiś był oczywiście bardzo zadowolony, choc przyznam, że w drodze powrotnej, był już nieco znudzony.
Będąc u rodziców, wybrałam się do fryzjera. Wycieniowała mi i skróciła włosy. I chyba nie do końca jestem zadowolona. Im częściej patrzę w lustro, tym większe mam wątpliwości. Przód miał byc dłuższy, tył skrócic, a ona zrobiła odwrotnie. Muszę znaleźc sposób, jak je układac, to może przywyknę...

Sobotę w połowie spędziliśmy z Mikim sami, bo Duży M. przez cały miesiąc ma soboty pracujące. Ale ponieważ pojawiła się u nas wiosna, byliśmy na podwórku. Niestety złapał nas deszcz... Wieczorem udało mi się trochę pohaftowac, ale jestem sporo w tyle.

W niedzielę rano oczywiście kościół, gdzie Mikoś robił księdzu "niu niu". Potem zakupy, bo w lodowce pustka. Gdy Mały się wyspał, poszliśmy na spacer na plac zabaw, a potem była znowu zabawa na podwórku. W między czasie jeszcze upiekliśmy sernik :)

A teraz poznaję Exel'a.
Ta częśc jest nawet ok, bo w sumie nigdy exela dobrze nie poznałam...


PS.
Właśnie pojawiło się nowe opowiadanie. Albo raczej mini-miniaturka ;)
Zapraszam do czytania.

wtorek, 9 kwietnia 2013

Na świeżo, czyli nowinki prosto z kursu

Nie, nie wagaruję. Siedzę spokojnie na kursie i uczę się WORDa.
Ha, ha niestety to nie żart. Każde ćwiczenie wykonuje migiem :)

Co u nas słychać?
Spokojnie, choć Mikiś ma tendencję do płakania za Mamą, jeśli się budzi zanim wyjdę. Często jest tak, że budzi się zaraz po mnie i się zaczyna... Na szczęście Babcia go zajmuje i zaraz przestaje.

W niedzielę udało mi się trochę nadgoni haftowanie, ale zaraz i tak znowu będę na minusie. Po prostu nie zawsze po powrocie do domu chce mi się haftować. Tym bardziej, że sporo czasu spędzam teraz przed komputerem i oczu potem już są zmęczone. Łatwiej jest coś poczytać, niż skupiać się na wzorze...

sobota, 6 kwietnia 2013

Bez tytuły, czyli krótko i na temat

Trafiłam wczoraj na ciekawy blog.
Dziewczyna/kobieta prostymi słowami opisuje swoje życie.
http://milianaka.pinger.pl/

A teraz lecę piec bułeczki maślane :)

piątek, 5 kwietnia 2013

Zmiany, zmiany, czyli jak żyjemy

Żyję :)
Mówią, że mowa jest srebrem, a milczenie złotem, wiec siedziałam cicho ;)


Nie no, żartuję. Po prostu zaczęłam ten kurs i nie ma mnie w domu po 12 godzin, a po powrocie nie zawsze mam siłę coś skrobnąć. Muszę się przestawić, z siedzenia w domu na wyjściowy tryb życia :)
Sam kurs jest ok. Co prawda pierwsze dwa dni to były zajęcia psychologiczne, ale przeżyłam :) Od poniedziałku zaczynamy Office'a, czyli na początek cztery dni z Wordem ;/ Najfajniejszego mamy lektora angielskiego. Wesoły facet, prawie ciągle się śmiejemy. I fajnie uczy :)

U nas w sumie bez zmian. Miki nawet dobrze znosi rozłąkę z Mamusią. Chociaż rano zdarzają się problemy, ale - o dziwo - nie przy wychodzeniu z domu, a przy wstawaniu z łóżka. Na szczęście ten tydzień Mąż miał na popołudnie, więc się nim zajmował. Ale będziemy musieli pomyśleć teraz na ten następny tydzień, bo ma ranki...

Ja mam dziś wolne, więc ciasto się piecze, pranie się pierze, a ja zaraz biorę się za haftowanie :)