czwartek, 29 listopada 2012

Składniki szczepionki, czyli Miko na dopalaczach

Nie wiem, czy to efekt szczepienia, czy czegoś tam jeszcze innego, ale Miki zachowuje się ostatnio jakby był ciągle na dopalaczach. A już szczególnie wieczorem, gdy pora iść spać. Wtedy nagle chce mu się biegać, skakać, bawić w chowanego i milion innych zabaw. I to bez względu na to, kiedy i ile spał w ciągu dnia. Nawet jeśli to było tylko 10 minut.

Nie wiem, skąd mu się to bierze.
Może to faktycznie efekt uboczny szczepionki. Bo w sumie wieczorną  aktywność zaczął wykazywać we wtorek, po szczepieniu właśnie.
W każdym razie teraz rodzice nie mają wieczorem chwili dla siebie (bez skojarzeń :P). Bo jeśli my nie idziemy spać, Miki też nie. Ale jeśli kładziemy się całą trójką, komputer wyłączony, a światła pogaszone, to w końcu uśnie. A my przy okazji...


Wczoraj przy okazji tatusinowej wizyty u dentysty, odwiedziłam sklep z materiałami. Oczywiście polar nigdzie niedostępny, podobnie jak watolina, ale za to kupiłam sobie dwa materiały na sukienki/tuniki. Jak tylko skończę z tą porcją misiaków, uszyję coś dla siebie :)

środa, 28 listopada 2012

Poszczepiennie

W końcu udało się nam wybrać na szczepienie. Teraz mamy spokój aż do 6. roku życia.

Jednak nie obyło się bez przygód. W drodze do przychodni Mikoś nam... zasnął w wózku :) Co więcej, nie był chętny do pobudki. Spał nawet w gabinecie pediatry na leżance, podczas gdy my spokojnie rozmawialiśmy z panią doktor. A jak się śmiała, że chrapie :)
Obudził się dopiero w czasie badania. Szczepienie poszło dobrze, chociaż Miko trochę płakał, ale to chyba bardziej z faktu, że był mocno trzymany. No i był rozbudzony.
Przy okazji się zważyliśmy i dobiliśmy do 13 kg.

Potem Miki już spać nie chciał, padł dopiero ok 21,30 wieczorem...

wtorek, 27 listopada 2012

Co tam u nas dzialo sie...

Mamy szczescie, choroby chwilowo nam - odpukac  w niemalowane czolo :) - odpuscily. Takze dzis wybieramy sie z Mikim na szczepienie. Po dlugich przemysleniach postanowilismy zakupic po raz kolejny szczepionke w aptece. Co prawda kosztowala na niecale 200 zl, ale juz wiemy czego sie spodziewac, bo poprzednie trzy szczepienia tez szczepilismy Infarixem Hexa. A przy okazji Mikos oczarowal pania w aptece - po raz kolejny - i dostal tabliczke czekolady :)

Ciagnie mnie do maszyny, bo mam wykroje na kolejne 8 maskotek, ale poniewaz Mikos jeszcze nie spi, a Tatus naprawia piaskownice (w srodku zgromadzila sie woda, a poza tym popekaly sruby), wiec misiaki musza troche poczekac. Ale zamiast tego mam teraz troche czasu, zeby cos napisac, jednoczesnie piekac babeczki z serkiem waniiliowym i cytryna oraz napic sie zielonej herbaty o smaku melona :)

Miki na razie nieco przystopowal z nauka nowych wyrazow. Na razie perfekcyjnie idzie mu 'kakao' :)

Caly czas zapraszam tez na misiowego bloga, gdzie jest link do naszego konta na allegri, gdzie mozna kupic MikoMisie ;)

poniedziałek, 26 listopada 2012

Maskotkowa rodzinka

I znowu mam zaległości... Jako usprawiedliwienie podam fakt, że sporo czasu spędzam przy maszynie albo z igłą w ręce wykańczając maskotki :)
I tak misiowa rodzinka się rozrasta :) Oto Różyczka, Karotka i Czupurek :)


Czy dużo się u nas działo?
Sama nie wiem...
Ciężko tak z marszu powiedzieć...
Ale postaram się nadrobić następnym razem :)


PS. Żeby nie zasypać bloga maskotkami, stworzyłam właśnie osobny maskotkowy blog :)
Zapraszam pod adres mikomisie.blogspot.com albo przez link na górze :)


niedziela, 18 listopada 2012

Pan Małooki ;)

Mam wenę. I dużo zapału. Nawet mnie wtedy ręka nie boli.

???

Chodzi o szycie. Maskotek. Gotowa jest następna. Tym razem pomarańczowy dinozaur. Udało mi się go skończyć w dwa dni.
Ma długość 49 cm, i wysokość ok. 30 cm.
Chrześniak Męża ochrzcił go jako Pan Małooki.




A w kolejce czekają kolejne dwie maskotki. Dziś zaczęłam ptaszka i przybysza z innej planety :)

środa, 14 listopada 2012

Niezdrowy tydzien

Dla urozmaicenia dzis... znowu wyladujemy u lekarza. Tym razem z Mikim, bo z jego kaszlem i katarem jest coraz gorzej.

A reka boli dalej...



Edit. 18:34
Miki ma się dobrze, lekarka powiedziała, że nic wielkiego się nie dzieje. Podleczyłam go już Mucosolvanem, teraz dostał jeszcze inne syropy. Przy okazji dowiedziałam się, że pediatra syna ma inne zapatrywania na moją kontuzjowaną rękę, niż moja pani doktor. I teraz jestem w kropce, nie wiem, co robić...

wtorek, 13 listopada 2012

Komplikacje, ale jest ok

Bylam wczoraj u tego lekarza i reka jest ponoc tylko mocno nadwyrezona. Dostalam spray przeciwbolowy, tabletki na odbudowe chrzastki stawowej i zalecenie, by jak najmniej korzystac z reki. Nie myc sie nia, nie mieszac nic w garnku... Jednym slowem, nie robic nia nic lub - jak stwierdzil Maz - schowac ja do szuflady. Conajmniej na tydzien. Problem w tym, ze osobie praworecznej trudno nie korzystac z prawej reki. Dlatego wczoraj po powrocie od lekarza na pocieszenie upieklam sobie muffinki czekoladowe :)

Nadszedl czas, by isc z Mikim na szczepienie. Niestety jakos nie jest nam to dane. Najpierw byl lekki kaszelek, potem zapalenie napletka. Teraz zas jest powodz w nosie i czesty mokry kaszel. Frida i mucosolvan w reke i walczymy. A szczepienie dojdzie do skutku chyba dopiero, jak nastana mrozy...

Miki w ostatnim czasie zrobil sie bardzo samodzielny. Coraz czesciej sam je i nawet jakos specjalnie nie brudzi, zdarza mu sie po sobie posprzatac, co czesciej sprowadza sie do wyrzucenia pieluchy lub przyniesienia zmiotki. Wycfanil sie tez na tyle, ze nauczyl sie podstawiac sobie krzeselko, gdy nie moze po cos siegnac.
Oczywiscie jest tez coraz bardziej komunikatywny i coraz czesciej potrafi pokazac, co chce lub, gdy nie chce.
Perelka ostatnich dni? Mikis i Tatus patrza na Tv, gdzie akurat leci reklama Whikas.
Tatus: Jak robi kotek?
Miki: Am.

Dorwalam wczoraj ksiazke o szyciu z polara. I coraz bardziej podobami sieszycie misiow. Teraz chce kupic lepsze wypelnienie, bo wata sie jednak nie bardzo do tego nadaje i kilka kawalkow polaru w roznych kolorach :) Kto wie, moze zajme sie tym bardziej profesjonalnie i zaloze firme?...

A poza tym zupelnie zapomnialam pochwalic sie swoim szczesciem
Nie, nie jestem w ciazy :)
Tesc dzis rano pojechal do sanatorium Na cale trzy tygodnie :)

niedziela, 11 listopada 2012

MikoMisio albo PtakoMisioKot

Kurczę, tyle się za niego brałam, a po trzech dniach koniec frajdy i MikoMisio jest gotowy. Albo raczej PtakoMisioKot jak nazwał go B. - chrześniak Męża. Bo okazało się, że 10-latek, jest bardziej misiem zainteresowany, niż mój Szkrab. Mikuś interesował się nim, kiedy brakowało mu pyszczka, nogi i obu rąk. Więc miś powędrował do B., a dla Mikiego uszyję kolejnego.

A tu fotki :)




piątek, 9 listopada 2012

Reka i siku

Zimno. Na szczescie nie musimy dzis wychodzic z domu. W sumie nawet jesli bysmy musieli powiedzialabym Tesciowej, zeby kupila nam chleb...

U nas cisza i spokoj, a przynajmniej na razie, bo Miko skupia sie na ogladaniu bajek. A dzis przespal ladnie cala noc :)

Nie wiem czemu, ale od jakiegos czasu boli mnie prawy nadgarstek. Z dnia na dzien coraz bardziej. Chyba trzeba bedzie sie wybrac do lekarza...

Miki nie bardzo chce siadac na nocnik. Zamiast tego Moj Bardzo Duzy Chlopak woli dorosle wc :) Bez nakladki. Wieczorem jak tylko rozbierzemy sie do kapieli, trzeba zrobic siku, podobnie jak po wytarciu sie :)

Dobra, ktos zaczyna juz psocic...

Ps. Wlasnie dowiedzialam sie, co Miko dostanie na Mikolajki od Meza z zakladu. Rowerek trojkolowy. Niby ok, ale Maly ma juz jeden biegowy, jeden trojkolowy motorek, jezdzik z Kubusiem Puchatkiem i policyjny motorek na akumulator...

czwartek, 8 listopada 2012

Powrot do normalnosci...

I znowu nie bylo mnie prawie tydzien... Przyznam, ze ten czas byl nieco zakrecony... Niekoniecznie w pozytywnym znaczeniu slowa...

Moje zaplanowane na sobotnie nic-nie-robienie oczywiscie nie wyszlo. W koncu przez cztery dni praktycznie nie bylo mnie w domu, wiec nazbieralo sie troche rzeczy do zrobienia, w tym calkiem spore zakupy. Ale przy okazji zalatwilismy czesc prezentow swiatecznych :)
W niedziele zaplanowalismy zalegle wizyty na cmenatrzach, w koncu 1.11 bylam w pracy. No a poza tym i tak planowalismy jechac wczesniej lub pozniej,zeby nie pchac sie z Malym w swieto. Ale doslownie kilka minut przed wyjsciem z domu dotarla do nas smutna wiadomosc o smierci Babci G. Tej, ktora miala raka. To straszne, ze choroba zabrala ja w trzy miesiace... Pogrzeb byl we wtorek, a wczoraj znowu bylam w pracy...

Teraz chyba juz bedzie w miare normalnie... A przynajmniej taka mam nadzieje...

piątek, 2 listopada 2012

Po pracy w doslownym znaczeniu slowa

W ciagu ostatnich  czterech dni wyrobilam tygodniowa liczbe godzin do przepracowania na calym etacie. Cztery dni po 10 godzin. Na szczescie nie bylo tak zle. Tylko dzis zawiazalam okolo 1 000 kokardek :) Wiec jesli ktos z Was przy zakupie telefonu w jednej z najwiekszych sieci telefonii komorkowej dostanie jakis swiateczny prezento-gadzet, niech pomysli o mnie, bo mozliwe, ze to wlasnie moje paluszki wiazaly firmowa wstazeczke ;)
Praca nie nalezala do bardzo uciazliwych. Moglabym sie tym zajmowac na stale, ale wtedy musialabym sobie nieco bardziej udogodnic stanowisko pracy, bo na dluzsza mete, plecy wysiadaja. I w jakims cieplejszym miejscu, bo przez te cztery dni wymarzlam strasznie...

Jutro w planach mamy zakupy i... w sumie sama nie wiem. Ja jestem za lenistwem. A moze wezme sie w koncu za miko-misia? Zobaczymy.

Milej i spokojnej nocki zycze. Ja lece namowic kochanego Duzego M. na masaz pleckow :)