czwartek, 8 listopada 2012

Powrot do normalnosci...

I znowu nie bylo mnie prawie tydzien... Przyznam, ze ten czas byl nieco zakrecony... Niekoniecznie w pozytywnym znaczeniu slowa...

Moje zaplanowane na sobotnie nic-nie-robienie oczywiscie nie wyszlo. W koncu przez cztery dni praktycznie nie bylo mnie w domu, wiec nazbieralo sie troche rzeczy do zrobienia, w tym calkiem spore zakupy. Ale przy okazji zalatwilismy czesc prezentow swiatecznych :)
W niedziele zaplanowalismy zalegle wizyty na cmenatrzach, w koncu 1.11 bylam w pracy. No a poza tym i tak planowalismy jechac wczesniej lub pozniej,zeby nie pchac sie z Malym w swieto. Ale doslownie kilka minut przed wyjsciem z domu dotarla do nas smutna wiadomosc o smierci Babci G. Tej, ktora miala raka. To straszne, ze choroba zabrala ja w trzy miesiace... Pogrzeb byl we wtorek, a wczoraj znowu bylam w pracy...

Teraz chyba juz bedzie w miare normalnie... A przynajmniej taka mam nadzieje...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz