poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Poweekendowo, czyli co tam u nas się działo

I znowu piszę siedząc na kursie.
Mam nadzieję, że nie stanie się to normą :) chociaż może by i tak :)

Co u nas słychac? (wybaczcie brak kreseczki nad "c", ale klawiatura coś szwankuje...)
Cisza i spokój.
Tak, jasne. Chciałabym.
Dzieje się sporo.

Piątek miałam wolny, więc wybraliśmy się z Mikim na wycieczkę. I ponieważ mam bilet kwartalny, jeździliśmy sobie dośc sporo autobusami i tramwajami. Mikiś był oczywiście bardzo zadowolony, choc przyznam, że w drodze powrotnej, był już nieco znudzony.
Będąc u rodziców, wybrałam się do fryzjera. Wycieniowała mi i skróciła włosy. I chyba nie do końca jestem zadowolona. Im częściej patrzę w lustro, tym większe mam wątpliwości. Przód miał byc dłuższy, tył skrócic, a ona zrobiła odwrotnie. Muszę znaleźc sposób, jak je układac, to może przywyknę...

Sobotę w połowie spędziliśmy z Mikim sami, bo Duży M. przez cały miesiąc ma soboty pracujące. Ale ponieważ pojawiła się u nas wiosna, byliśmy na podwórku. Niestety złapał nas deszcz... Wieczorem udało mi się trochę pohaftowac, ale jestem sporo w tyle.

W niedzielę rano oczywiście kościół, gdzie Mikoś robił księdzu "niu niu". Potem zakupy, bo w lodowce pustka. Gdy Mały się wyspał, poszliśmy na spacer na plac zabaw, a potem była znowu zabawa na podwórku. W między czasie jeszcze upiekliśmy sernik :)

A teraz poznaję Exel'a.
Ta częśc jest nawet ok, bo w sumie nigdy exela dobrze nie poznałam...


PS.
Właśnie pojawiło się nowe opowiadanie. Albo raczej mini-miniaturka ;)
Zapraszam do czytania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz