piątek, 5 kwietnia 2013

Zmiany, zmiany, czyli jak żyjemy

Żyję :)
Mówią, że mowa jest srebrem, a milczenie złotem, wiec siedziałam cicho ;)


Nie no, żartuję. Po prostu zaczęłam ten kurs i nie ma mnie w domu po 12 godzin, a po powrocie nie zawsze mam siłę coś skrobnąć. Muszę się przestawić, z siedzenia w domu na wyjściowy tryb życia :)
Sam kurs jest ok. Co prawda pierwsze dwa dni to były zajęcia psychologiczne, ale przeżyłam :) Od poniedziałku zaczynamy Office'a, czyli na początek cztery dni z Wordem ;/ Najfajniejszego mamy lektora angielskiego. Wesoły facet, prawie ciągle się śmiejemy. I fajnie uczy :)

U nas w sumie bez zmian. Miki nawet dobrze znosi rozłąkę z Mamusią. Chociaż rano zdarzają się problemy, ale - o dziwo - nie przy wychodzeniu z domu, a przy wstawaniu z łóżka. Na szczęście ten tydzień Mąż miał na popołudnie, więc się nim zajmował. Ale będziemy musieli pomyśleć teraz na ten następny tydzień, bo ma ranki...

Ja mam dziś wolne, więc ciasto się piecze, pranie się pierze, a ja zaraz biorę się za haftowanie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz