poniedziałek, 10 czerwca 2013

Poweekendowo, czyli a jednak miałam rację

Pisałam ostatnio, że po weekendzie prawodpodobniej będe mogła sporo napisać o Mikim.
I miałam rację :)
Chyba, że znowu dopadnie mnie amnezja ;)

Pogoda dopiała, wiec niemal cały czas bawiliśmy się na ogrodzie. Oczywiście najwiecej radości sprawiły Mikiemu wiaderka z deszczówką. Codziennie wieczorem na balkonie syszyły się dwie pary butów. Trzecie schły szybko, bo są z pianki :)

W piątek myślałam już, że wyjdę z siebie. Posadziłam go na nocnik, z którego uciekł, żeby za chwilę walnąć kupą w majtki (o tym więcej za chwilę). Gdy ja robiłam szybką przepierkę, Mikiś postanowił umyć sobie nogi babcinym zmywaczem do paznokci. Oczywiście więcej wylądowało na dywanie, który musiałam wysuszyć. Gdy to robiłam, Mały dorwał się się do tatowej kawy zostawionej w kuchni. Tym razem jednak nie wsypywał do niej vegetki (co już kiedyś się zdarzyło), ale po prostu się jej napił, a potem wypluł. Więc znowu musiałam wycierać stół kuchenny... A to wszystko w zaledwie jakieś 15 minut.


Od jakiś dwóch miesięcy Miki uczony jest załatwiania się na nocnik. Różnie mu idzie. Ma swoje mocniejsze i słąbsze dni. Czasami ładnie bez problemu siada na nocnik i robi siku, a czasami ciągle trzeba mu zmieniać majtki i spodnie. Nie wiem, od czego to zależy. Ale jak na razie się nie zniechęcamy...

1 komentarz:

  1. Zapraszam przy okazji na dwa konkursy do mnie
    w pierwszym można wygrać fotoksiążkę, w drugim super komplecik:bluzka i spodnie unisex http://madziazwaw1.blogspot.com/2013/06/wygraj-ciuszek-dla-swojego-malenstwa.html

    OdpowiedzUsuń