wtorek, 26 marca 2013

O wszystkim i niczym, czyli wielki misz masz

Absolutnie nie zapomniałam o Was. Po prostu sporo czasu pochłaniają ostatnio moje robótki ;)

Ale już nadrabiamy...

Ponieważ już wiem, co i jak, mogę Wam zdradzić o co chodziło z tą wycieczką. Mianowicie wysłałam swoje zgłoszenie na kurs na księgową lub kadrową. Niestety nie dostałam się, choć pani na rozmowie rekrutacyjnej mówiła, że mam duże szanse. Może i były duże, ale i tak za małe...

Poza tym znowu zaczyna odzywać się mój nadgarstek. Na szczęście (lub nie) na razie tylko przy drucikowaniu. A najśmieszniejsze jest to, że boli głównie przy robieniu oczek lewych. Niestety nie będę już zmieniać całej koncepcji. Poza tym troszkę odpocznę od drutów, bo wpadł mi do głowy pomysł na prezent dla dziadków na 45. rocznicę ślubu. Ale cicho sza, więcej nic nie powiem, bo sama straciłam kontrolę nad tym, kto z rodziny tu bywa :)

Miki ma się dobrze, choć ostatnio znowu są cyrki z zasypianiem. Wczoraj męczyłam się około 45 min, dziś ponad godzinę. Nie wiem, ile znowu minie, zanim nauczy się zasypiać jak dawniej. Wystarczy jeden dzień coś zmienić, i wszystko się sypie jak domek z kart przy lekkim podmuchu...

Poza tym byliśmy dziś na wycieczce. Musiałam iść do UP, a przy okazji postanowiłam wpaść do sklepu, bo rzeczy potrzebne do prezentu. Na szczęście Teściowie też jechali, więc zabraliśmy się z nimi i nie musiałam tłuc się tramwajem. Byliśmy w jeszcze jednym sklepie, o którym wczoraj Szwagier powiedział Teściowi i powiem Wam, że kupiłam sobie fajny garnitur. W brązową kratkę, fajnie dopasowany. Za całe 9,98 zł. Tak, dobrze widzicie :) Nie pomyliłam cen :)

Wczoraj do Męża dzwoniła kuzynka z zaproszeniem na urodziny w pierwszy dzień Wielkanocy. Na razie chęci na wyjście brak, ale mam jeszcze trochę czasu. Przy okazji dzisiejszej wycieczki, kupiłam prezent. Bursztynową sól do kąpieli w Rossmanie. Mam nadzieję, że będzie się podobać, bo nie wiem, co K. Lubi, a czego nie...

No, to biorę się za robótki...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz