Byliśmy wczoraj na szczepieniu. Wynik moczu były ok, więc nie było problemu. Pani doktor go zbadała, potem chwilę porozmawialiśmy i poszliśmy do pielęgniarki, by nas zaszczepiła.
A Miki? Byłam w szoku, bo nawet nie pisnął. Grzecznie siedział u Tatusia na kolanach, a zaraz potem głośno się śmiał. I tak całą drogę do domu :)
Jestem dumna z mojego dzielnego chłopaka :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz