piątek, 31 sierpnia 2012

Wczoraj, dziś i jutro, oraz o spaniu słów kilka

I w końcu piątek... Jeszcze parę godzin i zacznie się weekend :)

Jeśli chodzi o nieobecność Męża w domu, to mamy znaczną poprawę. Przez cały tydzień wychodziliśmy z Dużym M,. z domu i odprowadzaliśmy go na przystanek, a w drodzę powrotnej Miko zasypiał. Dziś jednak pogoda trochę niepewna, bo wygląda, jakby zaraz miało lunąć, więc zostaliśmy z Mikim w domu. Akurat Teściowa piekła ciasto, więc Miki przyglądał się temu z zainteresowaniem. M. chcał wyjść ukradkiem, ale Mały go usłyszał. I co? Obyło się bez płaczu. Synuś przytulił się ładnie do Tatusia, dał mu buzi i wrócił do podglądania Babci. Ufff... A teraz ładnie śpi.
Zamiast tego zaczęły się problemy z kąpielą. Pisałam o tym już ostatnio. Następnego dnia było bez poroblkemu, bo kąpałam się z nim. Ale już wczoraj od początku. Tym razem do wanny wszedł, pobawił się, a gdy przyszło do mycia... zaczął wychodzić z wanny. Kończa mi się pomysły. Dziś spróbuję umyć go bez wczesniejszej zabawy w wannie. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.

Na jutro planujemy wielkie porządki. Mikiego wywodzimy do Dziadków na cały dzień, a sami bierzemy się do roboty. Trzeba wypuścić wodę z basenu, umyć go i schować, jechać na zakupy, i generalnie posprzątać w naszych pokojach. Będzie bardzo pracowity dzień...


Zastanawiam się ostatnio nad jedną rzeczą. Mamcia pisała na swoim blogu (mlodamama.nablogu.pl) o usypianiu metodą płaczu kontrolowanego. Już nie raz słyszałam bądź czytałam, że jest to bardzo skuteczne. Myślę nad wprowadzeniem jej w nasze życie. O jednej konkretnej godzinie kłaść Małego do łóżeczka, żeby sam usypiał. Może przy okazji nauczy się przesypiać noce w swoim łóżeczku, bo - nie ukrywajmy - robi się coraz większy i craz nam ciaśniej. Tym bardziej, że ardzo się wierci i rozpycha.
Boję się tylko tego, że nie wytrzymam i się w końcu złamie, gdy będzie płakał/krzyczał.
Na dodatek w nocy biorę go do naszego łóżka nieświadomie. Rano nawet tego nie pamiętam. Nadejdzie znowu taka noc i wszystko weźmie w łeb?
Muszę to jeszcze przemyśleć...

1 komentarz:

  1. Sukcesy w usypianiu są i to bardzo widoczne. No i jak najbardziej polecam Ci tę metodę :) w zasadzie nie dziwię się Twoim obawom, w zasadzie miałam podobne i pierwszego dnia, gdyby Męża przy mnie nie było, to pewnie bym się złamała. Miki jest już duży i to też może stanowić dodatkową trudność - ale wierzę, że gdy się zdecydujesz, to na pewno się Wam uda. No i czytałam ostatnio, że jeżeli dziecko obudzi się w nocy, to spokojnie można je brać na ręce i kołysać, wydaje mi się więc, że jeżeli Miko trafi na początku do Waszego łóżka, to nie będzie to stanowiło większego problemu, z czasem nauczy się zasypiać sam i w środku nocy. Daj znać czy się zdecydowałaś. Pozdrawiamy :)

    OdpowiedzUsuń