Nie wiem, co robić... Mąż jeszcze nawet nie wychodzi do pracy, a Miko już wpada w histerię. Dziś zaczął jeszcze przed 20. Tylko dlatego, że krzykłam na niego, bo mnie szczypał i gryzł. A potem już wszystko było nie tak. Tylko u Taty się uspokajał. W końcu kazałam mu się schować i zabrałam Małego na górę oglądać bajki. Jakoś się udało go uspokoić, ale tylko na chwilę. Wystarczyło, że pokazałam mu butelkę z wodą i spyałam, czy chce pić, a zaczęło się od początku...
Z jednej strony cieszę się, że Miki chętnie chodzi też do taty, bo ja mam chwile wytchnienia, ale z drugiej... Na szczęście jeszcze tylko jutro i weekend.
A co potem?...
A może zamiast robić uniki i odwracać uwagę Mikiego, żeby tata mógł wyjść, niech Twój mąż usiądzie z nim i spokojnie powie, że musi iść do pracy, że wróci, niech zaproponuje Mikiemu oglądanie bajek, albo zabawę z Tobą, a Ty mu potem o tym przypominaj? U szwagierki mojej pomogło. Jej młodsza córka strasznie za nią była, więc Ania brała ją na kolana, mówiła co robi, gdzie idzie, pokazywała na zegarku kiedy wróci, a teściowa jak mała zaczynała płakać wszystko jej przypominała. I tak zostało im do dziś, choć mała ma dwa i pół roku. Może to podziała?
OdpowiedzUsuńPewnie tak. Ale trzeba wziąć po uwagę fakt, że Miko ma niecałe 16 miesięcy...
OdpowiedzUsuńJa wiem, jednak jestem pewna, że Mały czuje, że z jakiegoś powodu odwracacie jego uwagę. Julcia miała roczek kiedy ją wtedy widziałam i podobno robią tak od zawsze. Kiedy Ania musiała wrócić do pracy, Julcia miała 9 mcy, wiadomo, że płakała dużo na początku, bo nie rozumiała, ale szybko się przyzwyczaiła, bo za słowami mamy stały powtarzające się czyny. Dzieci są mądrzejsze niż nam się wydaje :P
OdpowiedzUsuń