piątek, 24 sierpnia 2012

3+1=!!!

Razem z Mężem planujemy jeszcze jedno dziecko. Nie chcę poprzestać tylko na Mikim. Co to, to nie.
Ale nie mam też zamiaru powielać działań Szwagra i jego Żony, którzy właśnie oczekują piątego (!) potomka. Albo raczej potomkini, jak wskazują badania.
Dziś miałam mały przedstak tego, co oni mają na codzień, bo troje z czworga postanowiło pobawić się w nową zabawę: podrażnijmy wujka. Ale pozostali jednak na zabawie z Mikim w "domku", czyli kontrukcji z zagłówków i poduch. "Domek" wymyślił Duży M., a Małemu M. bardzo przypadł on do gustu. Szczególnie w czasie, gdy pora spać. Nie w tym rzecz jednak. Na niewielkiem powierzchni naszego saloniku grasowało czworo urwisów. Miki to mały huragan, ale jego kuzyni tak samo. Biegali, skakali, co poniektórzy bili się... Na szczęście nie trwało to zbyt długo i trzódka została zagoniona na dół do Babci, a Miko zabrany do basenu.

Jeśli chodzi o spanie i histerię, to dziś było lepiej. Było, bo Mąż jeszcze w domu, a Miko już śpi. Oczywiście nie obyło się bez płaczu, ale to raczej ze zmęczenia. Chyba musimy wrócić do jednej rzeczy, praktykowanej dawno temu, a mianowicie usypianie Synusia bez obecności Tatusia. Już keidyś zauważyliśmy, że wtedy Mały szybciej zasypia. Podejrzewam, że to dlatego, że Tatuś kojarzy się z zabawą, a Mamusia z obowiązkami i mniej przyjemnymi sprawami.
No, ale zobaczymy, jak to będzie dalej. Jutro już Mąż będzie w domu, a potem na popołudnie. Powinno być łatwiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz