piątek, 20 lipca 2012

Spacer, żeby, sesja i przychodnia, czyli dwa bardzo aktywne dni

Nie lubię, jak Mąż ma popołudniówki, bo czas mi się bardzo dłuży. Na szczęście wczoraj udało mi się ściągnąć Siostrę, razem z Mamą i Tatą. Pogoda była całkiem niezła, więc we trójkę wzięłyśmy Mikiego na spacer, a Dziadek został kończył huśtawkę. Przy okazji zabrałam ze sobą aparat, bo już od jakiegoś czasu męczyłam Siostrę, żeby mi trochę popozowała. Chciałam się sprawdzić w takiej fotografii. I przyznam, że z wyników jest bardzo zadowolona, już myślę nad następną sesyjką :) A efekty do zobaczenia na blogu z opowiadaniami.

Miałam nadzieję, że po takim aktywnym dniu Miki padnie szybko. Niestety... Bardzo dokuczały mu ząbki. Płakał bite półtorej godziny, zanim zasnął, a my z Teściową zastanawiałyśmy się, jak mu dać syrop przeciwbólowy. Na szczęście się udało...

A dziś zmuszona byłam wystawić swoją cierpliwość na mega wielką próbę. Czyli po prostu polska służba zdrowia. Z moim gardłem już ok, więc poszłam na szczepienie. A w przychodni okazuje się, ze dwie lekarki na wolnym i tłum ludzi. Stwierdziłam, że skoro już jestem, to jednak poczekam i załatwię to od razu. No to czekałam 2.5 godziny, zanim lekarka mnie przyjęła. W tym czasie zdążyłam zrobić zakupy. Męża i Mikiego, którzy byli ze mną wysłałam do domu. I dobrze zrobiłam, bo inaczej Mąż spóźniłby się do pracy. I tak Teściowa szybko mu jakiś obiad robiła, bo ja miałam dziś dla nas gotować...

Na szczęście teraz Miko śpi, a Mamusia zaraz leci poczytać książkę. Coś mnie ostatnio wzięło na sensacje połączoną z romansem. Więc, lecimy z panią Sala. A dalej się zobaczy.

Czytałyście? Jestem pod wrażeniem, będę jej kibicować :)
Z brzuchem na IO

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz