czwartek, 26 lipca 2012

A miało być tak pięknie, czyli szkalny mak

Plan był taki, ze jutro z rana jadę do Urzędu Pracy, a potem ruszamy na urlop. Krótki, bo tylko 10-11 dniowy wyjazd , tym razem w góry. Bukowina Tatrzańska, albo bardziej na wschód, w Pieniny. Tam spacerujemy po górach, oddychamy świeżym powietrzem...
Niestety plan uległ pewnej modyfikacji. Bynajmniej nie zamierzonej. Wczoraj, w naszą piękną zieloną żabkę wjechała... ciężarówka. Szczęście w nieszczęściu, że to było przy ruszaniu na światłach, więc prędkość niewielka, a nam nic się nie stało. Największy strach był o Mikiego, ale on chyba nawet nie zauważył, że coś się stało. Niemniej zadzwoniłam do rodziców i od razu pojechałam z nim do lekarza, żeby się upewnić, że nic mu nie jest.
A samochód? Cały tył do wymiany. W serwisie szkody oszacowali na 12 500 zł. Plus jeszcze opłata za samochód zastępczy. A facet nie miał ważnego ubezpieczenia, skończyło mus ie tydzień wcześniej.

Mąż nie chciał wczoraj nigdzie jechać, bo zapowiadali grad i nie chciał, żeby samochód ucierpiał. No, to zamiast gradu była ciężarówka...

A wakacje trzeba przełożyć. Albo jak oddadzą samochód, albo na przyszły rok...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz