Ale po kolei...
1. Targujemy. A dokładniej to wybraliśmy się na targi budowlane, bo planowana jest wymiana pieca. Miki był bardzo grzeczny, chociaż bez wózka i chodził sam. Bałam się, że będzie nam uciekał i biegał, gdzie chce, ale nic takiego się nie stało. Zamiast tego czarował wszystkie hostessy i osoby obsługujące stanowiska, co zaowocowało kilkoma balonami, cukierkami, czekoladkami, lizakami i innymi gadżetami. Najlepsze było z cukierkami. Na jednym stoisku zobaczył cukierki, a że Tata i Mama nie chcieli dać, więc hop na nogi i wezmę sobie sam. Pan się zgodził i podał Mikiemu talerz. Miki wziął jednego i chce obchodzić, ale Pan proponuje kolejnego. Wziął wiec następny, ale poprzedni odłożył. Pan się śmieje i mówi, że może sobie wziąć więcej. Co robi Miki? Łapie za cały talerz :)
2. Kupujemy. Czyli po prostu wybraliśmy się w niedzielę rano na zakupy. Poszło dosć szybko, bo i ludzi mało.
Jak widać, podałam je z cukrem pudrem. I wyszło mi więcej, niż w przepisie. Donutów ponad 30, plus jeszcze więcej środków.
A skoro olej był już gorący, Duży M. wpadł na pomysł zrobienia chipsów.
Wiec były i chipsy.
Także do ans Tłusty Czwartek zawitał w niedzielę, ponad dwa tygodnie później niż pokazuje kalendarz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz