wtorek, 26 lutego 2013

Weekend na 1 2 3, czyli targujemy, kupujemy i gotujemy

Jak widać po tytule, weekend minął nam bardzo aktywnie.
Ale po kolei...

1. Targujemy. A dokładniej to wybraliśmy się na targi budowlane, bo planowana jest wymiana pieca. Miki był bardzo grzeczny, chociaż bez wózka i chodził sam. Bałam się, że będzie nam uciekał i biegał, gdzie chce, ale nic takiego się nie stało. Zamiast tego czarował wszystkie hostessy i osoby obsługujące stanowiska, co zaowocowało kilkoma balonami, cukierkami, czekoladkami, lizakami i innymi gadżetami. Najlepsze było z cukierkami. Na jednym stoisku zobaczył cukierki, a że Tata i Mama nie chcieli dać, więc hop na nogi i wezmę sobie sam. Pan się zgodził i podał Mikiemu talerz. Miki wziął jednego i chce obchodzić, ale Pan proponuje kolejnego. Wziął wiec następny, ale poprzedni odłożył. Pan się śmieje i mówi, że może sobie wziąć więcej. Co robi Miki?  Łapie za cały talerz :)

2. Kupujemy. Czyli po prostu wybraliśmy się w niedzielę rano na zakupy. Poszło dosć szybko, bo i ludzi mało.




3. Gotujemy. Albo dokładniej to smażymy. Bo Mamusia czuje się już dużo lepiej (zamieniłam rumianek na szałwię) i dużo więcej może jeść. A ponieważ w czasie obowiązkowej diety miałam ochotę na bardzo dużo różnych rzeczy, teraz powoli bierzemy się za nie. Na pierwszy ogień poszły donuty. Przepis mam z tej strony, jednak zamiast drożdży w proszku, dałam ok 75 g świeżych. I wodę też zamieniłam na mleko. 





Jak widać, podałam je z cukrem pudrem. I wyszło mi więcej, niż w przepisie. Donutów ponad 30, plus jeszcze więcej środków.












A skoro olej był już gorący, Duży M. wpadł na pomysł zrobienia chipsów.
Wiec były i chipsy.

Także do ans Tłusty Czwartek zawitał w niedzielę, ponad dwa tygodnie później niż pokazuje kalendarz.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz