sobota, 2 lutego 2013

Na plus i na minus, czyli Reksio i migdałki

Od czego by tu zacząć...

Niech będzie na przyjemnie ;)

Pamiętacie jak pisałam, że znalazłam zajęcia dla siebie? Nie chciałam nic mówić aż skończe.
A skończyłam wczoraj.



Tak, wzięłam się za haftowanie. Krzyżykami. 

Czemu akurat Reksio? Bo to jedna z bardziej lubianych przez Mikiego bajek. I przyznam, że wzór dość prosty. Idealnie na pierwszy raz :)


Jutro idę do szpitala. Na cztery dni. Wycinanie migdałków. Po pół roku w końcu się doczekałam. 
Miki będzie u mojej Mamy, bo Mąż pracuje na popołudnie, a Teściowa... Teściowa może i by się nim zajęła, ale nie wiadomo, kiedy będzie szła pilnować Małej od Szwagra. Jak na razie Miki reaguje na nią... różnie. Jeśli mała B. jest na rękach u swoich rodziców, to ok., ale gdy trzyma ją Babcia, robi się zazdrosny i zaczyna ją bić. 
Poza tym wydaje mi się, że lepiej jak Miki pojedzie do dziadków, bo w domu pewnie w którymś momencie zacząłby chodzić i nas szukać. A u dziadków już nie raz był sam, więc może nie będzie tak źle.

Do odezwania po powrocie ;)


PS. I trochę uśmiechniętej buźki na lepsze spanie :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz