poniedziałek, 11 lutego 2013

Olbrzym i pchełki, czyli coś o Mikim i nowej grze

Ostatnio ciągle było o mnie, więc tym razem coś o Mikim :)

Chociaż cały czas siedzę z nim w domu, czasami łapię się na tym, że zastanawiam, kiedy ten czas tak zleciał. Kiedy Miki tak urósł? Kiedy nauczył się tego, bądź tamtego?

Jeszcze zanim się urodził, kupiliśmy w Biedronce naklejki na ścinę. Była tam też miarka. Miki lubi zwracać na nią uwagę, bo jest kolorowa i wypukła, a na niej są małpki. Do tej pory służyła nam jednak bardziej jako element dekoracyjny, niż faktyczna miarka.
Ale dziś w czasie zabawy Miki prosto stanął przy miarce i mogliśmy się zmierzyć. Już nie na oko i na szybko, tylko dokładnie. Nóżki płasko na podłodze pod ścianą, plecki wyprostowane. I co nam pokazało?
91 cm!!!
Potem szybki rzut oka na siatkę centylową w książeczce zdrowia i... jesteśmy w górnej granicy wzrostu dla chłopca w 21 miesiącu.
A ponieważ nigdy nie rozumiałam istoty tych siatek, nie wiem, co to oznacza :) ani czy to dobrze :)
Ale fakt faktem, że rośnie nasz Synuś jak na drożdżach :) i na pewno mając trzy latka nie zmieści się w swoją bluzę, która jest przeznaczona n ten okres. Bo na metce jest rozmiar 98 cm - 3 year. A Miki biega w niej radośnie teraz :)


Jak byłam mała, razem z siostrą miałyśmy z siostrą taką zabawkę/grę "pchełki". Chodziło w niej o to, by trafić do pojemniczka małymi plastikowymi guziczkami, naciskając na nie większymi. Fajna zabawa, tym bardziej, że miałyśmy dwa poziomy trudności: dużo kubeczek i mniejszy spodeczek.
W każdym razie dziś Miki też odkrywał frajdę płynącą z pchełek. Ale w wydaniu... guzikowym.
Znalazł u Babci w pokoju guziki i zaczął się nimi bawić. Potem Babcia pokazała mu, jak guziczki "skaczą", gdy się je naciśnie. I zajęcie gotowe :)
Przynajmniej się zajął. Bo ja jeszcze nie doszłam do siebie, więc nie mam siły z nim szaleć i biegać. Także teraz poszedł z Babcią gotować obiad, a ja mogę odpocząć i nabrać sił. A potem znowu może poskaczemy guziczkami ;)

1 komentarz:

  1. Ja nie schudnę jedząc co chcę, bo nawet gdybym nigdy w ciąży nie była to jedząc bym tyła bez końca... taki mam metabolizm;/ też uwielbiałam pchełki ;D aż bym sobie teraz w to pograła... hehe pozdrawiam :) [ milosc-bezinteresowna.blogspot.com ]

    OdpowiedzUsuń