środa, 5 września 2012

Rytm dnia, zdjęcia i inne nowości

I znowo tyle miałam pomysłów do opisania, a jak przyszło co do czego, pustka w głowie...

Częściowo unormował nam się rytm dnia. Nie wiem, na jak długo, bo u Mikiego zmienia się to bardz szybko. W każdym razie na razie (:P) jest tak (godziny w przybliżeniu):
- 6.30 pobudka
- 9 drugie śniadanie
- 12 obiad
- drzemka (zaczyna się między 12 a 13 i trwa mniej więcej od 2 do 3 godziny)
- podwieczorek
- 18 kąpiel
- 19 kolacja
- 20.30 lub 21 spanie.
Oczywiście pomiędzy jest zabawa, spacery...
Jasne, czasem mamy obsunięcia czasowe. Wystarczy, że Miko wstanie wcześniej lub później, albo, że drzemka jest krótsza lub dłuższa niż zazwyczaj. Ostatnio spał 4 godziny! Wieczorem był za to tragedia uśpić go.

Miki dalej jest bardzo za Tatusiem. Ale na szczęście już nie przeżywa tak bardzo jego nieobecności. Może to dlatego, że teraz Duży M. ma na rano do pracy i kiedy Mikiw staje, jego już nie ma. Nie wiem... W każdym razie dajemy radę. Chociaż zdarza się, że Miki chodzi po cały domu, zagląda do każdego pokoju szukając Tatusia :)

Miki znalazł sobie nowy "plac zabaw", a mianowicie łóżko rodziców. Skakanie, wspinanie się, chowanie pod kołdrą... A jeśli jeszcze do tego dojdzie Mama lub Tata, radości i śmiechu jest co niemiara.
Kolorowe książeczki, chociaż bardzo przez Mikiego lubiane, też powoli odchodzą w odstawkę. Zamiast nich mój synuś woli oglądać... albumy ze zdjęciami. Jego album ze zdjeciami z pierwszego roku życia jest już tak sfatygowany, że zastanawiam się, kiedy się rozleci :)
Inną ciekawą zabawą jest "domek", czyli konstrukcja z poduch, do której z wielką chęcią Miki wchodzi.

Jeśli zaś mowa o zasypianiu... Różnie z tym bywa. W sumie to dwa razy zasnął sam w łóżeczku, częściej na rękach, albo w naszym łóżku, gdzie już zostaje na całą noc. Coraz częściej mam chęć skorzystać z metody Mamci, ale ciągle się waham...
A spanie w ciagu dnia? Najskuteczniej jest w wózku na dworze, ale powli trzeba myśleć nad inną metodą. Zbliża się jesień i na spacery trzeba będzie ubierać się coraz cieplej. Więc jaki jest sens usypiać Małego na dworze, skoro przy rozbieraniu i tak się obudzi?...
Myślę intensywnie.

Wczoraj byliśmy i lekarza. Mały od sobotniego wieczoru ma dość mocno spuchniętego sisiaka. Okazało się, że miał zapalenie napletka. Miał? Owszem, bo nieświadomie sama go wyleczyłam. teraz tlyko profilaktycznie jeszcze okłady. Ale lekarka mnie uspokoiła, bo u chłopców jest to dość częste.

I tyle tego wyszło, a pomysłu nie było ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz