poniedziałek, 8 października 2012

Kaszel, spanie i artysta malarz

Szkoda, że ludzie nie są jak niedźwiedzie i nie zapadają w sen zimowy. Albo jak niektóre ptaki, nie odlatują do ciepłych krajów...

Miki znowu kaszle. Dawno nie był chory... Jedynie pocieszenie jest takie, że jak na razie na samym kaszlu się kończy. Ale męczy go mocno.  Do lekarza jeszcze nie idziemy. Zrobiłam Małemu syrop z cebuli i zrobiliśmy zaopatrzenie w aptece. Mam nadzieję, że mu przejdzie.

Mąż znowu ma wolne. Dziś i jutro. Dlatego już jakiś czas temu postanowiliśmy odzwyczajać go od naszego łóżka. Od soboty zaczęliśmy stosować metodę płaczu kontrolowanego i... Miko płakał pół godziny (z zegarkiem w ręku). Pod koniec sama miałam ochotę płakać. Tak bardzo było mi go szkoda... Ale w końcu zasnął sam i spał bite 7 godzin. Potem było trochę problemów, ale daliśmy radę. Gorzej było wczoraj, bo Mały szybciej zasnął mi na rękach. Ale to dlatego, że w dzień mało spał, bo tylko 50 min. Zasnął nam w kościele, a w drodze powrotnej się obudził i dalej nie chciał. Najlepsze było to, że nie mieliśmy ze sobą wózka. Bo stwierdziliśmy, że Miko i tak z niego wychodzi... Więc całą mszę spał mi na rękach :)

Od paru dni Miki zaczął interesować się rysowaniem. Albo raczej czymś, co tą czynność przypomina :) Oczywiście podtykamy mu pod nos kartki i zeszyty, ale nie zawsze zdążymy. I tak styczność z długopisem miała już gazeta, książka (wiersze Tuwima) i mikusiowe papcie :)
Gdy weźmie się sam za "rysowanie", jest cisza i spokój, ale kiedy ktoś jest obok, zaraz chce, żeby rysować mu kwiatuszki. A mnie się pomysły na ich wygląd już kończą :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz