wtorek, 22 stycznia 2013

Nadrabiamy, czyli o tym, co się u nas działo i nie działo

Z jednej strony mam ochotę powiedzieć, że wieje u nas nudą. Ale czy tak naprawdę można się nudzić przy niespełna dwuletnim dziecku?
Więc nudzimy się, ale dość dynamicznie i kreatywnie :)

W niedziele wykorzystaliśmy Tatusia i wybraliśmy się na całodniową wycieczkę po Babciach. Miki padł w samochodzie po całodziennych igraszkach z Dziadkiem. Dzisiaj też zabrałam Małego i pojechaliśmy do moich rodziców. Mąż i tak w pracy na popołudnie, a Miki z jakiegoś powodu ciągle jest głodny obecności Dziadka :)

W piątek chrześniak Męża miał urodziny. Imprezy jako takiej nie było, tylko Teściowa upiekła tort i zjedli go u Babci J. Nad jednak to ominęło, bo akurat byli u nas moi rodzice. Stwierdziliśmy, że pójdziemy z życzeniami na spokojnie w sobotę. Nie wyszło, bo dzieciaki pojechały na weekend do drugiej babci. Dlatego wczoraj zabrałam Mikiego i poszliśmy. Jakoś nie bardzo mi się chciało, bo w sumie nie mam zbyt wielu tematów do rozmów ani ze Szwagrem ani z jego Żoną, ale cóż zrobić... Posiedzieliśmy chwilę i zostaliśmy zaproszeni na chrzciny w niedzielę. Bo chyba zapomniałam wspomnieć, ale pięć tygodni temu urodziła im się córeczka. W każdym razie nie musimy się martwić prezentem, bo mamy upiec misiowy tort :)

Jeśli zaś chodzi o ostatni post... Fajnie się robi na drutach, ale to chyba jednak nie dla mnie.
Jest jednak nadzieja ;)
Chyba znalazłam w końcu coś dla siebie.
Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Jak tylko skończę, pokaże Wam efekty :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz